niedziela, 10 listopada 2013

Legenda o żabach i delfinie

Dawno, dawno temu w spokojnym miasteczku nad rzeką Orzyc mieszkał Jan z żoną Marią. Dobrze im się żyło, bo szewc robił buty na każdą porę roku, modne i wygodne. Żona zajmowała się domem i wychowaniem dzieci, które - po osiągnięciu dorosłego wieku – założyły własne rodziny.
Najmłodsza z rodzeństwa Agnieszka, mając lat osiemnaście, poślubiła dwudziestoletniego stolarza z Różana. Młodzi zamieszkali w centrum miasta, przy rynku. Bolesław zręczny i pracowity stolarz szybko zdobył szacunek i poważanie miejscowej ludności. W wieku lat trzydziestu został rajcą miejskim i zamieszkał we własnym, piętrowym domu, którego pokoje Agnieszka urządziła wykwintnie i ze smakiem. Wydawałoby się, że zamożnemu małżeństwu niczego nie brakuje. A jednak! Oboje marzyli o dzieciach. Piękny dom świecił pustkami, a Agnieszka snuła się po pokojach jak zjawa.
Chodziła pieszo, jeździła bryczką do miejsc świętych i błagała Boga, świętą Rozalię, świętego Rocha i świętych, jakich tylko znała, o potomstwo. Mijały lata, a oni nadal byli sami. Trzymała ich przy życiu miłość i wiara, dzięki której w bezdzietnym związku przetrwali osiemnaście lat.
Bóg ich wysłuchał i stał się cud! Doczekali się bliźniąt, Agnieszka urodziła dziewczynki, którym na chrzcie nadano imiona: Bogumiła i Bogusława. Radość rodziców rozpierała, bo Miła i Sława wspaniale wzrastały w atmosferze miłości.
Minęło półtora roku i niespodzianka. Agnieszka jest brzemienna. Znowu urodziła dwie dziewczynki: Bronisławę i Wiesławę.
W wychowaniu czterech córek pomagały rodzicom dwie opiekunki. Do domu pełnego radosnych dziecięcych dźwięków chętnie przybywali dalsi i bliżsi krewni. Jedno skrzydło budynku przeznaczono na zajazd dla zamożnych podróżnych. Zatrzymywały się rodziny z najwyższych sfer arystokratycznych. Dziewczynki bawiły się z dziećmi przybyszów i w ten sposób poznawały światowe zwyczaje i języki obce.
Siostry były bardzo podobne do siebie, tylko rodzice potrafili je rozpoznać. Najwięcej trudności sprawiały nauczycielom. Prawie identyczne uczennice i jednakowe mundurki czyniły je nierozpoznawalne. Mogły swobodnie zamieniać się w różnych sytuacjach, bo profesorowie zrezygnowali z dochodzenia, która jest która. Dorastające w dobrobycie panny bawiły się uczuciami chłopców.
Aż pewnego razu zatrzymała się w zajeździe rodzina książęca, która jechała z synem jedynakiem na Litwę. Pierwsza smukłego przystojnego młodzieńca dostrzegła Wiesia, która przed Jego Książęcą Mością wykonała wdzięczny ukłon i posłała czarujące spojrzenie.
I tak kolejno: Bronia, Miła i Sława zmieniały się i kręciły w pobliżu księcia. On był przekonany, że spotyka się i rozmawia z tą samą dziewczyną. Wypoczęci podróżni po dwóch dniach opuścili zajazd i udali się w dalszą drogę.
Panienki zauroczone młodzieńcem ciągle o nim mówiły. Wtedy w ich dorastające życie wkroczyła matka i powiedziała, żeby nie zawracały sobie głowy księciem, bo i tak żadnej nie poślubi z powodu ich niskiego stanu urodzenia. Wydawało się, że sprawa została postawiona jasno i problem znikł.
Jednak po roku książę przyjechał z rodzicami, by prosić o rękę Wiesławy. Zdziwiony Bolesław najpierw długo milczał, a Agnieszka skinieniem głowy dawała znaki mężowi, by wyraził zgodę.
- To dla mnie wielki zaszczyt, ale muszę zapytać się córki . Ona podejmie decyzję o swojej przyszłości – powiedział nieśmiało. 
Poproszono Wiesławę, która po wykonaniu pięknego ukłonu, zatrzepotaniu rzęsami i przesłaniu rozbrajającego uśmiechu oczarowała księcia i jego rodziców. Jej „tak” wyszeptane, spuszczenie głowy i ukłon przyjęto z wielką ulgą.
Siostry zamiast się cieszyć, że jedna spośród nich będzie księżną i wprowadzi je na salony arystokracji, zaczęły z zazdrości myśleć nad pokrzyżowaniem planów. Młodzi poszli na spacer nad rzekę, a za nimi w stosownej odległości służba. Rodzice ustalali sprawy związane z zaręczynami, a one zamknęły się w jednym z pokoi i dyskutowały. Od służby dowiedziały się, w której sukni wystąpi wieczorem ich siostra i one ubrały się identycznie.
Kolacja w pokoju stołowym, rodzice narzeczonych stojąc czekali na wejście Wiesi. Wchodzą wszystkie cztery, piękne identyczne panienki. Jednakowy ukłon, spojrzenie i jedna z nich, a była to Bronia mówi:
- Poznaj, która z nas jest twoją narzeczoną?
- Co u licha! – Krzyknął stary książę.  – Kpiny, czary, czy jeszcze coś innego?!
 - Książę wybaczy, wcześniej nie powiedziałem, ja mam cztery córki – wyjaśniał Bolesław.
 - Czy to mnie skradłeś buziaka? – pytała filuternie Sława. 
- A może mnie? – wdzięczyła się Miła.
 - Dosyć tego! – krzyknął arystokrata. – Mój syn żadnej z was nie poślubi. Nikt nie może mojego syna wystawiać na pośmiewisko!
Tu podniósł prawą rękę do góry, a potem wykonał ruch jakby chciał je przebić wskazującym palcem i dobitnie, i z siłą powiedział:
- Zmieńcie się w kamienne żaby, żabki, żabusie, żabcie! Wszystko mi jedno!
Bolesław stał jak sparaliżowany, Agnieszka nie wytrzymała.
- Twój syn niech zostanie delfinem i niech całe życie patrzy na nie i zastanawia się, która jest jego narzeczoną!
Zerwał się wicher. Otwarte okno zamknęło się z trzaskiem, panny zamieniły się w żaby, a kawaler w delfina.
Tę baśniową historię powtarzano wiekami, aż uwierzono, że pocałowanie właściwej wybranki księcia zapewni młodzieńcowi wierną i dobrą żonę. Problem w tym:  która to jest?  Zaś dziewczyna ubiegająca się o pracowitego i wiernego męża powinna stanąć przy właściwej żabie o imieniu Wiesława i powiedzieć: „ To ja, kocham cię.”
Podobno, czar działa i każdego roku młodzi spotykają się przy makowskiej fontannie i powtarzają legendarny rytuał. Skupiska żab urządzają koncert na wiele głosów. Rech, rech, rech o różnej barwie i natężeniu słychać nad wodami Orzyca i zalewu.

Kto chce, niechaj wierzy, a kto nie chce, niech nie wierzy, bo to jest legenda o księciu zamienionym w delfina i pięknych pannach makowiankach przeobrażonych w żaby.


czwartek, 7 czerwca 2012

Gra miejska z przewodnikiem "SPACER MAKOWSKI"

Zapraszamy na spacer do miejsc, które dają świadectwo przeżytych przez makowian wydarzeń w XX wieku. Zatrzymując się przy krzyżach, tablicach, pomnikach oglądajcie je, czytajcie napisy i rozwiązujcie zadania. Przygotowane zostały trzy tematyczne trasy spacerowe oznaczone kolorami: zielonym, czerwonym i niebieskim.
Do spacerów po naszym mieście zachęcamy wszystkich mieszkańców: idziemy po zdrowie i po wiedzę. Szczególnie jednak wyznaczone przez nas szlaki polecamy młodzieży z miasta i powiatu, by lepiej poznali Maków i jego historię.

ZASADY GRY MIEJSKIEJ
1. Jesteście zespołem - działacie wspólnie, docieracie razem na kolejne punkty.
2. Gdy zadanie ma kilka poleceń, możecie podzielić się na podzespoły zadaniowe.
3. W tej grze nie chodzi o rywalizację, ale o przyjemność poznawania przeszłości.
4. W trakcie gry nie można zmieniać zespołu.


Wszystkich chętnych, którzy chcieliby wziąć udział w grze miejskiej prosimy o zgłaszanie się do Miejskiego Domu Kultury tydzień przed planowanym spacerem.

ŻYCZYMY MIŁEJ ZABAWY! I BYĆ MOŻE - DO ZOBACZENIA NA SZLAKU.

Spotkanie w Starostwie - 05.06.2012 godzina 9.00















Spacer trasą czerwoną

Grupę z PG w Gąsewie z klasy III z opiekunką panią Danutą Leszczyńską poprowadziła seniorka Wanda Pawłowska.






Zadanie 1 - Rynek, miejsce przy żabach





Zadanie 2 - Rynek, miejsce przy ścianie północnej







Zadanie 3 - Dworzec PKS, lapidarium











Zadanie 4 - Kościół p. w. św. Brata Alberta
Zadanie 5 - ulica Mickiewicza



Zadanie 6 - LO przy ulicy Kopernika
Zadanie 7 - Pomnik ofiar II wojny światowej

Spacer trasą zieloną

Grupę z PG w Gąsewie z opiekunem panem Dariuszem Budnym poprowadziła seniorka Zdzisława Suchta.

Zadanie 1 - Rynek, miejsce przy Starostwie Powiatowym



Zadanie 2 - Kościół p. w. Bożego Ciała

Zadanie 3 - Urząd Miejski


Zadanie 4 - Miejsce Pamięci Narodowej




Zadanie 5 - Zespół Szkół im. Żołnierzy Armii Krajowej








Zadanie 6 - Ulica 1 Maja, kwiaciarnia "Róża"