Pierwsza przyszła Zdzisia, a za nią następne koleżanki, starsze i młodsze. Sala pełna, nie można stworzyć kręgu i przemieszczać się. Siedząc, stworzyłyśmy pofałdowaną elipsę. Każda z każdą rozmawia, skarbniczka zbiera składki, czyli chaos i hałas. Stoję i zacieram ręce. Jestem sama w tłoku, zerkam na Edytkę, a ona na mnie. Mobilizuję się i półgłosem sama do siebie mówię wiersz Stanisława Wyspiańskiego.
Jakżeż ja się uspokoję -
pełne strachu oczy moje,
pełne grozy myśli moje,
pełne trwogi serce moje,
pełne trwogi serce moje,
pełne drżenia piersi moje -
jakżeż ja się uspokoję...
Powiedziałam raz, drugi, trzeci i nagle cisza. Kończę wiersz i zadaję pytanie: kto napisał?
Wyjaśniam, że ten liryk mówię w sytuacjach trudnych.
Temat spotkania: sprawozdanie z warsztatów prowadzonych przez trenerki z Towarzystwa Inicjatyw Twórczych "ę", które były w Warszawie w dniach 18.-19. listopada br.
Na początek gra - "Tworzymy sieć". Koleżanka do koleżanki toczy po stołach, albo podaje kłębek włóczki. Zadaniem osoby trzymającej kłębek jest udzielenie odpowiedzi na pytanie: dlaczego przystąpiłam do programu i czego oczekuję? Wypowiedzi były różne. Większość obecnych, szczególnie dziewczęta, ma cel i wie do czego dąży. Jako ostatnia osoba w tym kręgu mówiłam, że wymyśliłam taki temat, bo to jest miasto, w którym mieszkam i chcę o nim jak najwięcej wiedzieć (niektóre o tym mówiły). Chcę pracować, bo nie chcę stetryczeć, zdziwaczeć czy popaść we wtórny analfabetyzm. Twórcza praca sprawia mi przyjemność, a ten program wymaga myślenia i innych umiejętności. Powiedziałam, że kto nie chce brać udziału w tym projekcie, może puścić nitkę. Reakcja była inna - wszystkie naprężyły włóczkę jak strunę. Wniosek: pracujemy w niezmienionym składzie.
W telegraficznym skrócie z Edytką złożyłyśmy sprawozdanie. Dokładnie, razem z wytycznymi i wrażeniami, omówiłyśmy grę miejską "Ślad", w której obie brałyśmy udział. Przywiozłam pudełko z wytycznymi, więc koleżanki oglądały nasze prace. Zaznaczyłam, że zadaniem seniorek jest opracowanie informatora i przygotowanie szlaków turystycznych. Juniorki mają zająć się nakręceniem filmu.
Poprosiłam obecne o wpisanie się na tablicę zadań, czyli określenie, który szlak dana grupa będzie przygotowywać. Grupy zadaniowe będą pracować samodzielnie, a na spotkaniach (raz w miesiącu) dzielić się zebranymi informacjami.
Na koniec gra - "Co mam w ręku?". Celem jej było sprawdzenie samego siebie, czy potrafię przezwyciężyć ciekawość i do końca nie otworzę oczu. Szło naprawdę dobrze. Koleżanki stały z kasztanem w ręce, dotykały i była cisza. Ja nadal następnym wkładałam kasztany do ręki. Aż tu nagle okrzyk jednej z seniorek - przywieziono je z Placu Pigalle?! Czar prysł, nie miałam o co dalej pytać.
Edytka odczytała fragment artykułu Weroniki Różyłło i Piotra Derentowicza, który przytaczam
"Warto nosić kilka kasztanów przy sobie - wyciszają, łagodzą strach, uspokajają serce oraz przynoszą ulgę w bólach reumatycznych. Są odpromiennikiem dla żył wodnych, neutralizują fale z komputera lub telewizora. Bioenergoterapeuci radzą też przytulać się do pnia tego drzewa, by się 'naładować' dużą dawką leczniczej energii."
Edytka odczytała fragment artykułu Weroniki Różyłło i Piotra Derentowicza, który przytaczam
"Warto nosić kilka kasztanów przy sobie - wyciszają, łagodzą strach, uspokajają serce oraz przynoszą ulgę w bólach reumatycznych. Są odpromiennikiem dla żył wodnych, neutralizują fale z komputera lub telewizora. Bioenergoterapeuci radzą też przytulać się do pnia tego drzewa, by się 'naładować' dużą dawką leczniczej energii."
Dziękuję koleżance Uli Z. za dostarczenie kasztanów.
Ostatnie zajęcia w tym roku, więc w imieniu koordynatorki (robiła zdjęcia), Edytki i swoim własnym słowami K. I. Gałczyńskiego życzyłam obecnym i składam życzenia tym, którzy czytają ten blog.
"Aby Święta Bożego Narodzenia były Bliskością i Spokojem,
a Nowy Rok - Dobrym Czasem."
Dyrektorka MDK-u zaprosiła nas na jasełka na godzinę 16 w poniedziałek (19.12.2011).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz