sobota, 24 marca 2012

Rosyjska dusza, czyli nasi sąsiedzi ze Wschodu. - wykład 23.03.2012

Wykładowca: mgr Jolanta Cichocka-Bugaj, nauczycielka języka rosyjskiego w ZS nr 1




  1. Symbole Rosji: brzoza, samowar z Tuły, Matrioszka, niedźwiedź brunatny, Sobór Wasyla Błogosławionego, Plac Czerwony, Kolej Transsyberyjska i kawior, zwany jajeczkami luksusu
  2. Przywódcy XX wieku, zmiana flagi i nazwy.
  3. Kultura: literatura, bardowie, balet, muzyka, malarstwo, architektura, kosmonautyka.
  4. Kuchnia rosyjska: bliny, Beouf Strogonow, kulebiak, kwas chlebowy, pierogi, piróg, zupa szczawiowa.
Mała dyskusja przed wykładem.

W trakcie wykładu.

"Rosyjska dusza głęboka, tajemnicza, dzika, melancholijna, a czasami też czysta. Czyli jaka? Bez wodki nie rozbieriosz."
Andrzej Łomanowski

sobota, 17 marca 2012

16.03.2012 - PRZYGOTOWANIE MATERIAŁÓW DO PRZEWODNIKA PO MAKOWIE.

Ustalono trasy spacerowe:
-         wschodnia ( kolor czarny ),
-         północno – zachodnia ( kolor czerwony ),
południowo – zachodnia ( kolor zielony ).




ZMIANY NAZW W XX WIEKU
Do 1945 roku
PRL
Po 1989 roku
Rynek 
Plac F. Dzierżyńskiego                
Rynek
Ul. Warszawska     
ul. Boh. Armii Radzieckiej           
ul. Sportowa

Park XX-lecia PRL                      
Park Sapera
Ul. Grabowa           
ul. Marcelego Nowotki                
ul. Grabowa
Ul. Garbarska         
ul. Spółdzielcza                             
ul. Spółdzielcza
Ul. Pułtuska            
ul. Stanisława Moniuszki             
ul. Stanisława Moniuszki
Ul. Ciechanowska   
ul .Adama  Mickiewicza               
ul. Adama  Mickiewicza
Ul. Kościelna           
ul. Bolesława Bieruta 
ul. Kościelna

ul. 22 lipca                                   
ul. Armii Krajowej

ZSZ im. J. Boczara                       
ZS im. Żołnierzy Armii Krajowej

Szpital im. M. Nowotki               
Szpital im. Duńskiego Czerwonego Krzyża                                                                 



Zmiany nazw podano na podstawie wywiadów i rozmów z mieszkańcami  Makowa.

W przewodniku „Spacer makowski”  będą zdjęcia, a pod nimi informacja.

Wybrano miejsca: Rynek – Kamień 550 – lecia, lapidarium, Kościół p. w. Św. Brata Alberta, stary szpital z tablicą Duńskiego Czerwonego Krzyża, LO, pomnik przy ul. 1Maja,
Kościół p.w. Bożego Ciała, UM – tablice „Solidarność” i AK, Park Pamięci Narodowej, ZS im Żołnierzy AK, Park Sapera, Cmentarz Radziecki.

Wywiad z panią Władysławą Karpińską

Wywiad z panią Władysławą Karpińską – emerytowaną nauczycielką  Szkoły Podstawowej nr 1 im. Władysława Broniewskiego w Makowie Mazowieckim.
            Pani Władysława Karpińska z domu  Kukowska urodziła się w roku 1924 w Makowie Mazowieckim. Jako nauczycielka cały czas pracowała w jednej szkole. Jest wyróżniona następującymi odznaczeniami: Złotą Odznaką Nauczycielstwa Polskiego, Medalem Komisji Edukacji Narodowej, Zasłużony dla Województwa Warszawskiego.

  „Wszystko jest dzieckiem podszyte” napisał Gombrowicz, więc zacznijmy od dzieciństwa. Jakie ono było? W co się Pani bawiła jako dziecko?
- Moja rodzina składała się z sześciu osób: czworo dzieci i rodzice. Mieszkaliśmy w wynajętym od Żydów mieszkaniu. Miałam lalkę zrobioną z gałganków, a bawiliśmy się w berka i chowanego.
Chodziłam do przedszkola, wówczas nazywanego ochronką, prowadziła je bezhabitowa  siostra zakonna. Ochronka wtedy znajdowała się przy ul. Pułtuskiej, teraz naprzeciwko nowej „Biedronki”. Mając sześć lat, rodzice wysłali mnie do szkoły. Mieściła się ona na obecnej ulicy Sportowej, teraz  jest tam „Jedynka.” Stały wzdłuż szosy dwa budynki biźniacze: w tym bliżej miasta była szkoła polska, dalej – żydowska. Pośrodku podwórka stał budynek, w którym mieściły się ubikacje; oddzielne były dla dzieci polskich i żydowskich. Nie było specjalnych zatargów międzywyznaniowych, ale pamiętam polską nauczycielkę, która pracowała w żydowskiej szkole i często z lekcji wychodziła z płaczem. Żydzi bardzo jej dokuczali.
W tej szkole należałam do drużyny zuchowej i harcerskiej. Wówczas patriotyzm rozumiany był jako czystość języka ojczystego (nie było takich wulgaryzmów jak dziś), pomoc potrzebującym i szacunek dla każdego człowieka, a szczególnie dla starszego.
Jak wyglądało życie makowian w czasie okupacji?
 Gdy Niemcy wkroczyli do Makowa, zastali ludzi w piwnicach i różnych zakamarkach. Myśmy też z całą rodziną zamieszkali w piwnicy. Szkoły były zamknięte. Po kryjomu przedmiotów ogólnych uczyli: ksiądz Gołaszewski i ksiądz Krajewski. Chętnych języka niemieckiego uczyła pani Wanik. Znajomość języka wroga pomagała w uzyskaniu pracy.
Posiadając tę umiejętność, otrzymałam pracę w sklepie rzeźniczym jako kasjerka, obsługiwałam tylko Polaków.
I wreszcie zbliżać się zaczęło wyzwolenie. Niemcy bombardowali miasto, które zostało zniszczone w 95%. Uciekliśmy z Makowa do Zakrzewa, przyjęła nas rodzina Knyżewskich.
Wigilię Bożego Narodzenia  1944 roku spędziliśmy u nich. Drugi dzień Świąt i następne dni byliśmy u rodziny w Zielonej. Tam widzieliśmy Niemców uciekających z Polski. Gdy wróciliśmy do siebie, zastaliśmy nasze miasto zrujnowane.
Jak żyło się Pani i  mieszkańcom Makowa po wyzwoleniu?
Tatuś znalazł mieszkanie w kamienicy przy ulicy Kilińskiego (obecnie mieści się firma ubezpieczeniowa i sklep pana Drejki ). Zajęliśmy dwa zrujnowane pomieszczenia. Ojciec okna pozabijał deskami, zostawiając małą szybkę, żeby chociaż troszeczkę było światła. Spaliśmy na pryczach z desek, a przykrywaliśmy się , czym kto miał. Wodę przynosiliśmy wiadrami z klina. 
Od września 1945 roku swoją działalność rozpoczęła szkoła. Mieściła się w budynku pożydowskim,  gdyż polski był zniszczony.  Pierwszym kierownikiem był pan Bardski.  W salach lekcyjnych przygotowano ławki, dostarczano nam papier pakowy do pisania. Pracę jako nauczycielka rozpoczęłam 16. sierpnia 1947 roku
po ukończeniu małej matury w Liceum Pedagogicznym w Pułtusku. Przytaczam fakt, który dzisiaj na pewno nie miałby miejsca,  podanie do liceum napisałam na papierze pakowym i sama je pieszo zaniosłam do sekretariatu Liceum w Pułtusku,
a miało to miejsce w 1945 roku. Wykształcenie nauczycielskie uzyskałam drogą samokształcenia i zdawania kolejnych egzaminów. Pracowałam  w „jedynce”,  w nauczaniu początkowym, a potem po ukończeniu SN – kierunek geografia, uczyłam geografii.

Jak Pani i makowianie spędzali wolny czas w niedziele?
Wspominam wyprawy niedzielne do lasu na Grzankę. Mama pakowała kosz jedzenia i szliśmy całą rodziną. Starsi odpoczywali, młodzież spacerowała, a dzieci bawiły się w różne gry terenowe. W upalne dni chodziliśmy nad rzekę.
Czy może Pani wie, jak powstał Cmentarz Radziecki?
Zaraz po wojnie ciężarówkami na Grzankę zwożono zabitych żołnierzy z różnych miejsc powiatu makowskiego i powiatu przasnyskiego. Jak ich chowano, to nie widziałam i nie wiem. Chodziłam niekiedy  razem z uczniami przed Wszystkimi Świętymi porządkować groby.
Z perspektywy swojego życia jak ocenia Pani miasto i ludzi?
Przeżyłam wiele i wiele rozumiem. Potrafię cieszyć się życiem. W każdym człowieku staram się dostrzec dobro. Ciężkie czasy wspominam z drżeniem serca. Po 40 latach spotkałam się z kolegami z Liceum z Pułtuska. Przyjaźnie z lat młodości mile wspominam. Miasto zmieniło się nie do poznania. Ludzie kolorowo ubrani, nie mają czasu na odpoczynek i zawsze gdzieś  podążają. Myślę, że życie im ucieka.

Dziękujemy Pani za rozmowę, która ubogaciła nas wiadomościami o życiu makowian w XX wieku. Życzymy Pani  długich lat życia w zdrowiu i zapraszamy do nas na zajęcia Makowskiego Uniwersytetu Trzeciego Wieku.

Wywiad  w mieszkaniu Pani Władysławy Karpińskiej w dniu 11  marca 2012 roku przeprowadziły i napisały: Urszula Zaradkiewicz i Danuta Samsel.


sobota, 10 marca 2012

Ewaluacja przebiegu programu. 09.03.2012 r.

W  czytelni Biblioteki Publicznej zajęcia prowadziła animatorka projektu.
1.      Praca przy komputerach: przegląd wpisów na blogu.
2.      Dyskusja: co się zdarzyło i dlaczego?
3.      Własne zdanie na temat projektu napisane na kartce.
4.      Praca z planem miasta; wstępne wytyczanie tras spacerowych.
Opinia koleżanek o programie.
·        Danka – Program bardzo ciekawy. Odkrywanie historii przynosi dużo pozytywnych wrażeń. Korzystałam z wykładów i warsztatów.
·        Helena – Pierwszy raz spotkałam się z takim programem. Jest on bardzo ciekawy. Przedstawia wiele ludzkich losów z okresu międzywojennego ,wojny i okupacji i po wyzwoleniu.
·        Krystyna D. – Projekt Odkryjmy XX jest bardzo potrzebny dla młodego i starszego pokolenia.
·        Ula – Program jest bardzo ciekawy. Mobilizuje do pracy umysłowej. Historia jest fundamentem współczesności. Poznanie jej bardzo mnie ubogaca.
Dziękuję za możliwość uczestniczenia w tym programie.
·        Teresa – Jestem zafascynowana ludźmi, którzy tworzyli tę historię. Dla mnie to nowa wiedza.
·        X – Jak do tej pory projekt jest ciekawy. Jest sporo opracowań o Makowie, ale to jest zupełnie inne. Tu ważna jest historia ludzi.
·        Teresa – W tej naszej pracy jest sens. Na pewno będziemy bogatsi w wiedzę z naszej historii, ale i
·        umiejętność współpracy w grupie i z grupą.
Zamieściłam wypowiedzi  koleżanek, które oddały kartki.




ŻYCIOWA WĘDRÓWKA

Pan Jan Błaszczyk urodzony 18.01.1928r. w Makowie Mazowieckim, były Prezes Związku Kombatantów Rzeczpospolitej Polskiej i Byłych Więźniów Politycznych Okręgu Warszawskiego Koła w Makowie Mazowieckim.Za solidną pracę zawodową w l. 1948-1988 wyróżniony srebrną i złotą odznaką „Przodujący Drogowiec”, Medalem 40-lecia PRL oraz Odznaką „Zasłużony Pracownik-Rejon Dróg Publicznych w Przasnyszu” Na emeryturze od 1988 roku.



                          W s p o m n i e n i a

      Jestem makowianinem z dziada, pradziada. Przed II wojną światową mieszkałem z rodzicami na ulicy Garbarskiej w kamienicy u Żyda, który był właścicielem garbarni .Na jednym podwórku bawiłem się z jego dziećmi w różne zabawy. Odwiedzaliśmy się też w mieszkaniach. Pamiętam, że smakowała im nasza kiełbasa. Potem chodziłem do szkoły podstawowej na Bielanach. Zdążyłem ukończyć tylko cztery klasy, bo wybuchła wojna. Zamiast do szkoły chodziłem do pracy, bo Niemcy gonili nawet małe dzieci, wtedy miałem 11 lat .Pracowałem u ogrodników. Chodziliśmy codziennie po  kilkanaście kilometrów do różnych wiosek: Strachocina, Krasnosielca i innych. W  <44 roku latem poprowadzili nas pieszo do Szczytna. Tam wepchnęli do pociągu i wywieźli do Niemiec. W różnych miejscowościach, pamiętam tylko jedną nazwę - Achen, pracowałem ciężko przy okopach. Niemcy stali nad nami i pilnowali, kto się ociągał .... Pracowali nawet chorzy, bo strach było się przyznać, że dziś ledwie trzymam się na nogach. Wszędzie pieszo pędzili nas do roboty. Byłem w Belgii i Holandii, wszędzie pieszo i do roboty. W <45r. wyzwoliły nas wojska alianckie i naszą grupę wywieziono do Paryża. ( Pan Jan pokazał zaświadczenie, w którym napisano: „Obóz Wojska Polskiego data october 1947” pieczęć EX – FRANCE ) W Paryżu pracowałem w kasynie polskim jako kelner. Tęskniłem za rodziną i kiedy ogłoszono, że możemy powrócić do Polski zgłosiłem się do raportu. Wywieźli nas do Anglii, a stamtąd ze szkockiego portu Glasgow statkiem do Gdyni. ( Następne zaświadczenie „ ...przybył statkiem do Polski z terytorium Anglii dn.6.12.1947r. i zarejestrował się w Punkcie przyjęć Gdynia – Port. Zgłosić się do Warszawy” )
Dali mi zaświadczenie na bezpłatny przejazd pociągiem do Warszawy. Z Warszawy do Makowa przyjechałem starem, taką rozklekotaną ciężarówką. A tu straszna bieda... Musiałem meldować się w Urzędzie Powiatowym UB i to co jakiś czas; wypytywali się, jak nas traktowano w wojsku za granicą, czy coś podpisywaliśmy, jak stamtąd wyjeżdżaliśmy ... W <48r. zatrudniono mnie w drogownictwie i tam pracowałem przez 40 lat. Ukończyłem szkołę podstawową i kurs maszynistów maszyn budowlanych i drogowych we Wrocławiu w <67r. Jestem na emeryturze. Takie było moje życie – ciągle w drodze, nawet pracowałem w drogownictwie.

      Pan Jan opowiadając, mówił powoli, zamyślał się, robił przerwy, analizował swoje życie. Po przerwie nieśmiało zaczęłam mówić
-         Nie miał Pan dzieciństwa, a młodzieńcze lata spędził Pan na obczyźnie, ciężko pracując. Jak władze doceniły tułaczkę z przymusu? Czy z tego tytułu wyróżniono Pana, Jeśli tak, to w jaki sposób?  
-         Co ja będę opowiadał, proszę zobaczyć, to są zaświadczenia, a to odznaki.
·        „ Odznaka Weterana Walk o Niepodległość” przyznana 12.03.1986r.
·        Mianowanie na stopień kaprala z dn. 8.05.1997r.
·        Odznakę HM Armed Forces Kombatantów przysłano z Anglii listem poleconym, na którym jest data 23.11.1994r

   Zaświadczenie jest w języku polskim i angielskim.                                                     „Niniejszym zaświadczam, że strz. Błaszczyk Jan uprawniony jest do Medalu Wojennego 1939 – 1945, w myśl rozkazu War Office 68 (General) 8070 A.G.4.d/  za uznaną służbę w Polskich Siłach Zbrojnych pod komendą brytyjską przed dniem 2 września 1945r.” Podpisał Oficer W. Krzyżanowski – podpis nieczytelny.               
         Odznaka HM Armed Forces Kombatantów została urochomiona w maju 1994r. Pierwszy znaczek wydano panu Healey, weteranowi bitwy o Monte Cassino w dn.10.05.1994r.Odznaki nie można przyznać pośmiertnie.                                            
        Dziękujemy Panu za udzielenie wywiadu i życzymy
 dużo, dużo zdrowia!
Animatorka i Koordynatorka projektu dnia 09.03.2012 r. 

O Nich trzeba pamiętać

Żołnierzom podziemia, Polakom przez wiele lat  prześladowanym, dopiero   w czasach III Rzeczypospolitej przywrócono należny honor i szacunek.
Kampania wrześniowa 1939r. zakończyła się przegraną Polaków, ale naród broni nie złożył. Bardzo szybko i żywiołowo ukształtował się ruch oporu. 14. lutego 1942r. rozkazem Naczelnego Wodza generała Władysława Sikorskiego w miejsce Związku Walki Zbrojnej utworzono Armię Krajową, która stała się integralną częścią struktur Podziemnego Państwa Polskiego i walczących na Zachodzie Polskich Sił Zbrojnych, scalonych z AK w 1944 roku.
Na sztandarze makowskiego Związku AK z 1996r. są wyhaftowane skróty organizacji: ZWZ – Związek Walki Zbrojnej, AK – Armia Krajowa, NSZ – Narodowe Siły Zbrojne i ZWPOS – Związek Więźniów Politycznych Okresu Stalinowskiego, dotyczy pokrzywdzonych w latach 1939 – 1956.
Powstawanie ruchu oporu w powiecie makowskim opisuje Marian Rawa w książce „Z pogranicza Mazowsza i Mazur”. Pisze, że na naszym terenie łącznicy z Warszawy organizowali ZWZ  w 1940r. Marian Rawa został zaprzysiężony w maju tegoż roku przez oficera rezerwy, nauczyciela Antoniego Częścika, który pełnił funkcję komendanta powiatowego. W 1942r. ZWZ został przekształcony w AK.
O ciężkich i trudnych czasach rozmawiamy z panem Konradem Kazimierzem Majkowskim ur. w 1923r. w Majkach w gminie Sypniewo, zamieszkałym w Makowie od 1950r., prezesem Koła od 2003r.  

-         Kiedy w Makowie powstało Koło Związku AK i kto mógł się do niego zapisać?
-         Założycielami Koła Obwodu Związku AK w Makowie Maz. byli: Stanisław Chełchowski  - później prezes, Wyrzykowski, Ruszczyński i Wójcik.
Mogły zapisać się osoby, które brały udział w walkach II wojny światowej, byli to kombatanci, żołnierze z września 1939r. , więźniowie obozów hitlerowskich, nauczyciele biorący udział w tajnym nauczaniu.
-         Czy mógłby Pan opowiedzieć, jak wyglądało Pana życie w tamtych czasach?                                                                         
-         Gdy zaczynała się wojna, miałem 16 lat, ukończoną szkołę podstawową i od września miałem rozpocząć naukę w Technikum Mechanicznym w Ostrołęce. .Wojna pokrzyżowała plany. Poszedłem do lasu. Najpierw należałem do NSZ, a potem w wyniku scalenia organizacji- do AK. Naszym zadaniem była ochrona polskiej ludności przed eksterminacją okupanta. Do zadań bieżących należało zdobywanie broni, produkcja fałszywych dokumentów, tajne nauczanie, likwidowanie niebezpiecznych kolaborantów. Cały czas szkolono nas na wypadek wybuchu powszechnego powstania narodowego. Było ciężko, ale człowiek wiedział, że walczy z okupantem. Gorzej było po wojnie. Proszę, niech panie zobaczą. (Pan Prezes podał pismo z Instytutu Pamięci Narodowej, którego treść- za zgodą właściciela- we fragmentach przytaczam.)
„ Opis zdarzenia: Majkowski Konrad – Kazimierz ur 19. luty 1923 we wsi Majki gm. Sypniewo aresztowany 31 października 1947r. przez UB w Makowie Maz. bity i torturowany przez por. Urzędu odbezpieczonym pistoletem po głowie w okolicy lewego oka blizna, na prawym palcu deformacja palca, na lewej ręce – palec 2- gi od palca małego, zgnieciony w drzwiach. Bicie po całym ciele, wymuszanie wydania kolegów, straszenie rozstrzelaniem i wywózką na Sybir – stanie w karcu itp. A nawet łamanie palców i bicie po piętach. I inne wymyślane tortury przez okres 3 – tyg.” (następnie wymieniono 20 nazwisk aresztowanych w tym dniu). Cytuję:” Wyżej wymienieni urodzeni byli w latach rocznik 1920 do 1927r. Torturowani według wskazówek stalinowsko – hitlerowskich, bijąc i katując tyle, ile mógł kto wytrzymać: powtarzając każdemu – wydaj kolegów, bo inaczej będziesz rozstrzelany lub wywieziony na białe niedźwiedzie. (...) W opisie tym streszczono tylko najważniejsze przykłady znęcania się nad aresztowanymi. Poza tym oprawcy znęcali się również psychicznie i moralnie. Plując w twarz, przy tym mówiąc – twoja rodzina zostanie zniszczona materialnie, będziesz człowiekiem drugiej lub trzeciej kategorii.”
            ( To okropne. Znam literaturę z okresu wojny i okupacji, ale inaczej odbieram treści, gdy mam przed sobą ofiarę totalitaryzmu. To samo myślała Bożena, w oczach jej pojawiły się łzy.)                                                                                                                      
-         Za poniżenia i męczarnie – czy w nowych czasach zrehabilitowano Pana?
-         (Pan prezes przedstawił nam następne dokumenty)  Z dnia 19.01.2007r. akt mianowania na kapitana, podpisany przez Szefa Sztabu Wojskowego w Warszawie gen. bryg. Ryszarda Jabłońskiego.                       
Patent nr 5065 potwierdzający, że w latach walki zbrojnej z najeźdźcami z honorem pełnił żołnierską powinność i uzyskał prawo do zaszczytnego tytułu „WETERAN WALK O WOLNOŚĆ I NIEPODLEGŁOŚĆ OJCZYZNY’.
Jak na terenie miasta i powiatu makowskiego wyglądała działalność członków AK?
-         W Makowie nie kwaterowali AK – owcy. Oni kryli się w lasach, najwięcej ich było w okolicach Sypniewa i Krasnosielca. Z tego co słyszałem, Oddział Witolda Boruckiego „Dęba” liczył około 60 osób i działał na terenie naszego i sąsiednich powiatów: przasnyskiego, pułtuskiego, ostrołęckiego. Podporządkowany był Komendantowi Okręgu Warszawskiego Józefowi Kozłoskiemu – „Lasowi”. Latem 1945r. w Makowie była akcja rozbrojania milicjantów na Komendzie Powiatowej MO. Brał w niej udział Bolesław Częścik – „Orlik”. W kościele parafialnym św. Józefa są tablice upamiętniające tych, których stracono. ( Pan Prezes i Bożena przypomnieli jedno ze spotkań, na którym był pan Jan Jędrasik. Opowiedział historię, którą przytaczam.)
„Był rok 1944, wtedy miałem 12 lat, mieszkałem we wsi Glącka. Ojciec wysłał mnie do pasienia krów i dał zadanie, które polegało na obserwacji terenu, a chodziło o to, że gdy pojawią się Niemcy, mam szybko go powiadomić. Do lasu przyjechali z Makowa krawcy i brali miarę z każdego powstańca, bo szyli  im mundury. Dowódcą Oddziału AK w lesie był książe Stefan Woroniecki”  Tu zabrał głos Prezes. – Woroniecki to pierwszy mój dowódca, to był oddział „Burza” Razem z nim w oddziale był Franciszek Rawa. Księcia aresztowano we wrześniu tego roku.( Powracam do opowieści pana Jędrasika.)  „Gdy już były gotowe, w nowych mundurach nasi AK-owcy  wyszli z lasu. Maszerowali czwórkami do Warszawy z pomocą powstańcom, ale przyszedł rozkaz i za kilka godzin oddział powrócił do lasu.
Wtedy nie wiedziałem, że moje pasienie krów było jednocześnie ważnym zadaniem.”
 Wielu ludzi zginęło i wielu zamordowano. Upamiętniono ich   tablicami, które znajdują się po prawej stronie w kościele p.w. Bożego Ciała.
-         Tablica poświęcona 6 członkom organizacji niepodległościowych, zamordowanych przez UB w Makowie Maz.
-         Tablica poświęcona Józefowi Grzymkowskiemu ps. „Wilk” zamordowanemu w obozie koncentracyjnym Mauthausen.
-         Tablica poświęcona 40 ofiarom gestapo i NKWD, w walce o niepodległość w l. 1939-1956.
-     Tablica pamiątkowa w Zespole Szkół  im. Żołnierzy Armii Krajowej w Makowie Mazowieckim.


 
Dziękujemy Panu za rozmowę. Życzymy zdrowia i wielu lat życia. Podziwiamy odwagę i upór w dążeniu do wolności.                                                           
Tym wpisem chcemy ocalić pamięć o ludziach, którzy odważyli się na bunt wobec okrutnego świata wojny, okupacji i stalinizmu.
W Biurze Koła Obwodu Związku AK 
w lutym 2012r. z Panami rozmawiały:
 Bożena Pawłowska, Helena Stępkowska, Elżbieta Suchta. 

sobota, 3 marca 2012

Wykład: Sąsiedzi – Niemcy. Kultura niemiecka. Dn. 2.03.2012r.

Wykładowca: mgr Ewa Olbryś – nauczycielka języka niemieckiego

1. Omówienia pojęcia kultura niemiecka na podstawie historii.
2. Wspólne dziedzictwo; przenikanie kultur w architekturze.
3.  Ludzie zwykli i niezwykli czyli mistrzowie muzyki, słów i kolorów.
4. Nasi sąsiedzi w kontaktach zawodowych i prywatnie.


Cały czas towarzyszyła nam muzyka niemieckich twórców. Byli to nie tylko Bach, Beethoven i Wagner, ale także Rammstein i Nena.

Wykład ilustrowany był prezentacją multimedialną.

Wykład został zakończony miłym akcentem – obrazkami z podróży. Potem była ożywiona dyskusja związana z kulturą niemiecką.

Immanuel Kant

„ Niebo gwiaździste nade mną i prawo moralne we mnie.”
„ Rzeczą zmysłów jest oglądać, rzeczą intelektu myśleć.”

Wywiad z panem Ryszardem Tyczyńskim

Mgr Ryszard Tyczyński urodził się w Makowie Mazowieckim w 1931 roku. Ukończył Akademię Muzyczną w Łodzi. Pracował w: Studium Wychowania Przedszkolnego w Makowie Mazowieckim, Szkole Podstawowej nr 1, Liceum Ogólnokształcącym imienia Marii Curie - Skłodowskiej w Makowie Mazowieckim i w Kolegium Nauczycielskim w Ostrołęce. Do chwili obecnej śpiewa w Nauczycielskim Chórze w Ostrołęce.  Był również działaczem NSZZ „Solidarność.”



- Jesteśmy zadowolone, że wyraził Pan zgodę na rozmowę z nami. Jest Pan artystą – muzykiem, pracował Pan w kilku szkołach i w swoim życiu był uczniem i nauczycielem. Dzieciństwo spędził Pan w Makowie Mazowieckim. Jako dziecko czym i jak się Pan bawił?
- Z dzieciństwa pamiętam zabawę z toczeniem fajerki. Opanowałem ją świetnie i dlatego często zawody w tej dyscyplinie  wygrywałem z kolegami. Graliśmy także w palanta. W latach 30-tych XX wieku nie było takich zabawek jak dzisiaj.
- Jak Pan wspomina szkołę podstawową?
- Były to trudne czasy. Do szkoły zacząłem chodzić przed wojną, a skończyłem po wojnie. Szkoła była tam, gdzie dziś jest „jedynka”. Wtedy uczyliśmy się w baraku. Do  mojej klasy chodziło trzech Żydów, nikt im nie dokuczał. Oni trzymali się razem, tworzyli swoją paczkę. Z nami rozmawiali i bawili się na przerwach. Wojna przerwała naukę, a gdy się skończyła, znowu poszedłem do szkoły. W ciągu jednego roku szkolnego ci zdolniejsi kończyli dwie klasy.
- Jakie pamięta Pan zdarzenie z tamtych lat?
- Był to rok 1948, historii i języka francuskiego uczył mnie profesor Zduniak.
Gdy zaczęła się przerwa, uczniowie wychodzili z klasy, wtedy profesor chwycił mnie za rękę, następnie sam przysunął ławkę do ściany, kazał mi na nią wejść i zdjąć krzyż. Odpowiedziałem, że krzyża nie zdejmę, bo go nie wieszałem. Wtedy nauczyciel powiedział mi, że nie mam co marzyć o zdaniu matury. Rozmawiałem o tym zdarzeniu z moim ojcem, człowiekiem surowym i wymagającym. Tata mnie zaskoczył i do dziś pamiętam jego słowa: „Bądź dobrym człowiekiem, nieważne, z maturą czy bez.” Ksiądz Jan Gołaszewski uważał, że mam talent do muzyki i po rozmowie z moim ojcem dał mi list polecający do Ludowego Instytutu Muzycznego w Płocku. Zdałem egzaminy i zostałem przyjęty. Ksiądz sprawił, że wyrosłem na porządnego człowieka. Wiele zawdzięczam księdzu Gołaszewskiemu.
- Powróćmy do lat wojny. Był Pan wtedy chłopcem. Co pamięta Pan z tamtych lat?
- W Makowie było getto, wydzielone miejsce ogrodzone wysokim płotem. Hitlerowcy okrutnie traktowali Żydów. Trzymali ich w ciężkich warunkach. Nie wiem, ilu ich tam było, ale do naszych dowozili i innych. Pamiętam jedno zdarzenie i go nie zapomnę. Widziałem, jak wycieńczony Żyd spadł z wozu i próbował z powrotem na niego wejść, nie miał siły i ponownie spadł. Hitlerowiec zastrzelił go! Powiedziałem ojcu, co widziałem i wtedy dostałem reprymendę oraz zakaz samodzielnego chodzenia po mieście. Byłem także świadkiem rozmowy ojca z Niemcem, który powiedział: pracujesz tu, albo idziesz do obozu pracy. Ojciec jako dróżnik pracował na trasie Maków – Czerwonka. Mojego brata zabrali do gospodarstwa niemieckiego i tam bałer powiedział mu: jak uciekniesz, pojedziesz do Oświęcimia, a stamtąd wyjdziesz tylko przez komin. Na szczęście wszyscy przeżyliśmy okupację.
- Czy może Pan nam coś opowiedzieć o swojej działalności w „Solidarności”?
- W 1980 roku pracowałem jako nauczyciel muzyki w Studium Wychowania Przedszkolnego w Makowie Maz. Oczywiście, zapisałem się do nowego związku, brałem udział w zebraniach i młodzież uczyłem pieśni patriotycznych. Prowadziłem wtedy chór ( były tam bardzo dobre głosy ), który uświetniał wszystkie uroczystości w studium i w mieście. Śpiewaliśmy na uroczystości poświęcenia sztandaru makowskiej „Solidarności”. W stanie wojennym Studium zlikwidowano i musiałem zmienić miejsce pracy.
- Wiemy, że śpiewa Pan tenorem. Czy prawdą jest, że wystąpił pan w chórze w filmie „Krzyżacy” w 1960 roku opartym na powieści Henryka Sienkiewicza w reżyserii Aleksandra Forda, śpiewając „Bogurodzicę”?
- „ Bogurodzica” to pieśń bojowa polskiego rycerstwa i dlatego śpiewano ją przed bitwą pod Grunwaldem. Melodia jest kunsztowna.  Ćwiczono z nami dosyć długo, ale prawdą jest, że muzyka wzrusza, uskrzydla, czyni świat lepszym. Tak, śpiewałem. 
- Z rozmowy wynika, że muzyka dla pana jest najważniejsza: jest to Pana pasja, powołanie i zawód.
Dziękujemy za rozmowę i życzymy długich lat życia w zdrowiu! Niech muzyka, którą Pan kocha, towarzyszy Panu nadal w życiu.

W Liceum Ogólnokształcącym im. M. Curie-Skłodowskiej w Makowie Mazowieckim 
w dniu 24. lutego 2012 roku z mgr Ryszardem Tyczyńskim rozmawiały: 
Dagmara Olkowska i Aleksandra Orłowska.